niedziela, 9 października 2011

Rozdział 5

...Następnego dnia, późnym wieczorem mój samolot wylądował, byłem już na miejscy.
Wziąłem taksówkę i bez chwili namysłu postanowiłem pojechać do Emily.
Byłem tak podjarany faktem, że ją zobaczę, że nawet nie zauważyłem kiedy podjechaliśmy pod jej dom.
Siedziałem tak wpatrzony w szybę z uśmiechem przyklejonym do twarzy.
-15 $ się należy - powiedział taksówkarz
-emm, yy... słucham ? - ocknąłem się
-15 dolarów... za drogę.
- A tak, tak. Już płacę - wręczyłem mu do ręki pierwszy lepszy banknot z mojej kieszeni i wyszedłem z taksówki.
-Reszty nie trzeba ! - krzyknąłem ze śmiechem
Nie pewnie podszedłem pod dom Emily. Wszystkie światła były już zgaszone. Postanowiłem do niej zadzwonić, by zeszła do mnie na dół.
-Hey Emily, tu Justin. Złaź szybko, jestem pod twoim domem.
-Justin ?! Jak to pod moim domem, przecież... przecież ty jesteś w trasie ! - odparła zaspanym głosem
-A tak w ogóle człowieku, czy ty wiesz która jest godzina ?! - wrzasnęła
Spojrzałem na zegarek i lekko skrępowany odpowiedziałem:
-ups, przepraszam haha. Tak się cieszyłem, że Cię znowu zobaczę, że całkiem straciłem poczucie czasu.
-Może Ci to wybaczę - zaśmiała się - Ale błagam, nie budź mnie cioto nigdy więcej w środku nocy !
-Dobrze, obiecuję już nie będę. Chyba, że to będzie taka nagła potrzeba jak dzisiaj haha - uśmiechnąłem się
-A teraz zapraszam Cię tu do mnie, na dół.
-No chyba oszalałeś, nie będę wychodziła o tej porze. Zresztą nie chcę obudzić moich rodziców.
-Ej no, to chociaż przez okno wyjrzyj, muszę Cię zobaczyć.
-haha no tyle mogę zrobić. - otworzyłam okno, po czym półtonem powiedziałam -Bieber wariacie ! Mów szybko co chcesz, bo idę spać i nie chcę żeby rodzice zaraz wszystko usłyszeli.
-Okay, to może spotkamy się jutro. Co powiesz na kolację ?
-hmm, przy świecach ? - zaśmiała się
-I przy orkiestrze haha - dodałem zadowolony -W takim razie rozumiem, że jesteśmy umówieni. Przyjadę po Ciebie o 18.
Emily uśmiechnęła się tylko uroczo i zamknęła okno.


***

Cały kolejny dzień siedziałem jak na szpilkach. Od rana nie mogłem się do czekać spotkania. Łaziłem po domu w kółko, co chwilę spoglądałem na zegarek. 
Dzień mijał bardzo powoli. Godzina 13,14,15,...
W końcu zbliżyła się godzina 18, czas na spotkanie. Już dawno byłem wyszykowany, więc wyszedłem z domu, zadzwoniłem po mojego szofera i pojechaliśmy po Emily, która czekała już pod  swoim domem.
Tego wieczora wyglądała wyjątkowo.
Wysiadłem z samochodu, aby otworzyć jej drzwi. Wprost nie mogłem odkleić od niej swojego wzroku.
-Witam piękną panią.
-No witam, witam. - uśmiechnęła się tylko, wsiadła do samochodu i pojechaliśmy do restauracji, w której zarezerwowałem stolik
Restauracja była pusta, było tam miejsce tylko specjalnie dla nas. W sali, obok stała orkiestra i grała nam jakieś romantyczne melodyjki.
Zaprowadziłem Emily do stolika zastawionego już pyszną kolacją i odsunęłam jej krzesło, by usiadł.
-Wiesz, szczerze mówiąc to nie myślałam, że weźmiesz tą orkiestrę na serio haha.
-No widzisz, nie znasz mnie jeszcze - uśmiechnąłem się tylko
-haha przyznaje, zaskoczyłeś mnie, ale to bardzo miłe. Nikt jeszcze nigdy tak o mnie nie dbał - wyszczerzyła się
- To ja chciałbym być tym pierwszym . No ale dobra, koniec gadania. Zobacz ile tu pyszności na nas czeka hah.
-Chcesz chyba żebym była gruba, my mamy to wszystko zjeść ?
-Nie martw się, tobie to nie grozi. - zaśmiałem się -Spróbuj tego - podałem jej prosto do ust malutką truskawkę w czekoladzie
-Rzeczywiście, pyszne - spojrzała na mnie słodko
I w taki właśnie sposób spędziliśmy miły wieczór. Karmiliśmy się na wzajem, żartowaliśmy, a ja wprost nie mogłem się nią nacieszyć, nie mogłem oprzeć się temu pięknemu uśmiechowi...
Nagle zerwałem się z krzesła i pociągnąłem ją za rękę od stolika.
-Gdzie tym razem mnie zabierasz ?
-Przed siebie -uśmiechnąłem się - Idziemy na spacer, chyba że nie chcesz ?
-Nie, chcę, chcę. Jak najbardziej. Miasto nocą jest takie piękne.
-tak... jest piękne. A tak w ogóle smakowała Ci kolacja ? - zaśmiałem się
-Głupio pytasz, pewnie że smakowała.
-No to się cieszę hah. Teraz będę Cię tak częściej gdzieś zabierał.
-Dobrze, nie mam nic przeciwko - spojrzała na mnie z uśmiechem w oczach
Długo tak spacerowaliśmy po mieście. Wszystkie domy, wieżowce, wystawy sklepowe mieniły się w oczach.
Nagle zaczął padać deszcz, stopniowo lało coraz mocniej.
-haha no i co teraz Bieber ? Tego chyba nie przewidziałeś w swoim jakże idealnym scenariuszu wieczora. Chodź szybko, schowamy się gdzieś, bo nawet parasolki nie mamy.
-Ale mi to nie przeszkadza, ja Cię ochronię haha - szybko wziąłem ją na ręce i pobiegłem z nią w jakąś boczną uliczkę.
-Wariat ! -krzyknęła ze śmiechem
Leciutko postawiłem ją przed sobą z powrotem na ziemi.
-I co teraz ? Jakaś nagroda się bohaterowi należy.
-Ale deszcz nadal na nas pada - Zaczęła się śmiać
-Oj nie bądź taka, daj się nacieszyć - wyszczerzyłem się tylko
-No niech Ci będzie, mój bohaterze haha - delikatnie pocałowała mnie w policzek
-Tylko tyle ? - zapytałem z oburzeniem i przysunąłem się do niej. Oparłem obie ręce obok jej głowy o mur i spojrzałem z cwaniackim uśmiechem w jej piękne, brązowe oczy.
Przysunąłem swoją twarz do jej twarzy i delikatnie musnąłem ją w usta.
Ponownie na nią spojrzałem. Radość rozpierała mnie od środka.
-Wiesz, zawsze chciałem to zrobić w deszczu. - zaśmiałem się i znowu zbliżyłem się do niej i zacząłem ją całować. Tym razem się już od niej nie oderwałem. Przyparłem ją do muru i lekko pieściłem jej usta moimi.
Żaden deszcz nam nie przeszkadzał. Tak bardzo pragnąłem jej całej. Moje ręce zaczęły błądzić po jej ciele. Czułem, że to ta jedyna. Jeszcze nikt, nigdy nie wzbudził we mnie takiej radości jak ONA. Moje serce waliło jak oszalałe. Wplątałem rękę w jej włosy i dalej smakowałem się jej ustami. Całowaliśmy się namiętnie, a ja ciągle miałem niedosyt. Pieściłem lekko językiem jej podniebienie. Deszcz ustał, a my oderwaliśmy delikatnie od siebie twarze. Cały świat wydawał mi się taki piękny.
Emily zagryzła słodko swoją wargę
-Przepraszam, ale... ja chyba powinnam już wracać do domu.
-Dobrze, poczekaj, odprowadzę Cię.
-Nie, nie ma takiej potrzeby. Poradzę sobie sama - uśmiechnęła się i odeszła
-Ale nawet nie ma takiej opcji - podbiegłem szybko do niej -Nie mógłbym puścić Cię samej.
-No ale... - przerwałem jej i delikatnie ną pocałowałem.
-Nie ma żadnego ale. Za duże ryzyko, że mi Cię ktoś po drodze odbierze. Taka piękna dziewczyna, trudno by było im się oprzeć - zaśmiałem się
-Nie martw się hah
-Teraz się nie martwię, bo jestem obok, ale gdybyś była sama...- ponownie wyszczerzyłem zęby.
Szliśmy tak w kierunku domu Emily i rozmawialiśmy. Miło było mieć taką świadomość, że potrafię wywołać u niej uśmiech na twarzy.
-justin... tak się zastanawiałam, dlaczego ty w ogóle tu wróciłaś ? Jeszcze i tego nie wyjaśniłeś, a rzecież byłeś dopiero pierwszy dzień w trasie i tak nagle, z dnia na dzień jesteś tutaj.
-Siły wyższe
-To znaczy ?
-To znaczy, że jesteś dla mnie bardzo ważna. Takie wyjaśnienie powinno Ci wystarczyć. -uśmiechnąłem się
-No dobrze, ale ja Się chyba nigdy do końca nie zrozumiem hah, A teraz dziękuję, że mnie odprowadziłeś, pod drzwi dojdę już sama. Było miło, na prawdę.
-No ale musisz już iść ?-zapytałem z nutką nadziei w głosie
-Serio, muszę...
-Eh, no to chodź . - przyciągnąłem ją za rękę do siebie i cmoknąłem w usta, po czym mocno ją przytuliłem.
-Już Cię nie puszczę, nigdy.
-Ale ja na prawdę muszę już iść. - spojrzała się na mnie  błagalnym wzrokiem i wyszła z moich objęć do domu.










________________________________________________________


tak wiem, baaardzo długo nie pisałam. Wczoraj dostałam takiej jakiejś weny twórczej i coś tu dla was wynalazłam haha : D
Oczywiście mam nadzieję, że wam się spodoba. I liczę na komentarze. Takie wasze opinie naprawdę podbudowują we mnie energię do dalszej pracy : *

Pozdrawiam @yoklaudushJB


z pytaniami zapraszam tutaj : www.fomspring.me/yoklaudushJB

piątek, 25 lutego 2011

Rozdział 4

Oczami Justina :


Dzisiaj musiałem wstać wcześnie , zaczynałem właśnie My World Tour. 
Taak, moja pierwsza taka trasa.
Wszyscy od samego rana biegali jak opętani. O  10 miałem samolot.
Pojechaliśmy na lotnisk, zabraliśmy wszystkie walizki z samochodu i już w środku czekaliśmy na odprawę.
 Jak zwykle spotkałem tłumy ludzi przepychających się do mnie w drodze do samolotu, proszących o autograf lub pamiątkowe zdjęcie. Nie powiem że mi się to nie podoba, ale chciałem jak najszybciej znaleźć się w samolocie.
-Nareszcie ! -uśmiechnąłem się rozkładając się wygodnie w fotelu samolotu.
-No panowie, dziś oficjalnie zaczynamy naszą pierwszą trasę koncertową ! -powiedział Scooter
-Tak, też się cieszę. -odparłem z uśmiechem na twarzy
Było tu bardzo głośno. Nasza ekipa dosłownie nie pozwalała się nudzić, a do tego co chwilę przychodził ktoś z obsługi i pytał czy czegoś nie trzeba. Od tego hałasu dosłownie głowa mnie rozbolała i na dodatek byłem nie wyspany co kompletnie nie zgrywało się z dobrym humorem.
Lot bardzo mi się dłużył. Najgorsze jest to, że nie mogłem przestać myśleć o Emily.
Siedziałem opierając ręką głowę i wpatrując się w okno. Byłem tak zamyślony, że nie zwróciłem nawet uwagi na to, że muzyka w mojej mp3 dawno się skończyła. Przypominałem sobie ciągle wczorajszy wieczór, jej piękny uśmiech, to spojrzenie i to jak dobrze się razem bawiliśmy...
-Ona jest wspaniała... -wyszeptałem zupełnie nie zdając sobie z tego sprawy.
-Kto ? -zapytał Scooter
-Co kto ?
-No kto jest wspaniały ?
-Piosenka ! -odparłem ze śmiechem.
Jakieś 2 godziny później byliśmy już na miejscu. Zerwałem się szybko i czekałem z niecierpliwością aż będę mógł wysiąść.
-Witaj Nowy Jorku ! -krzyknąłem do ucha Kenny'emu po czym z radością wskoczyłem na jego plecy.
-Połamiesz mnie -zaśmiał się Kenny
-Haha . Nie martw się, nie pozwolę na to . -krzyknąłem szczerząc przy tym zęby
Zawędrowałem tak na jego plecach aż do wyjścia z lotniska.
Przy ulicy czekała na nas taksówka którą pojechaliśmy do naszego hotelu.
-Gwar Nowego Jorku, zdecydowanie tego było mi trzeba.
Siedziałem tak w samochodzie i rozglądałem się na wszystkie strony wzdychając z zachwytu i podziwiając tego pięknego miasta.
Gdy byłem już w moim apartamencie postanowiłem wypakować z walizek pare rzeczy , bo zostawaliśmy to na parę dni z powodu dwóch koncertów które miałem zagrać.
Gdy to zrobiłem obejrzałem dokładnie całe to "pomieszczenie" w którym się znajdowałem.
Była tam piękna ogromna sypialnia z wielkim łożem małżeńskim. Po otworzeniu drzwi obok ujrzałem łazienkę a na środku niej jacuzzi. Było tam też oddzielne pomieszczenie z siłownią, kuchnia i salon.

Wieczorny koncert

Dzień płyną nie ubłagalnie i wszystko zbliżało się do naszego wieczornego show . 
Byłem już praktycznie gotowy. Czekałem za kulisami na znak, że zaczynamy.
-Dobra Justin, możesz już wchodzić. -powiedział jeden z organizatorów
Wyszedłem na środek sceny. W powietrzu unosił się dym nadający wszystkiemu odpowiedniego nastroju.
Nagle wszystkie światłą zostały skierowane na mnie, muzyka zaczęła grać a ja śpiewałem słuchając tych tysięcy piszczących fanek. było wspaniale.
-Jak się bawicie ?! -krzyknąłem
Publiczność dosłownie szalała !
Śpiewałem kolejno moje piosenki, tańczyłem i po prostu świetnie się bawiłem razem ze wszystkimi . Na koncertach mogłem się wyluzować, to było moje miejsce.
Po wykonaniu większości utworów przy których wszyscy krzyczeli i śpiewali razem ze mną przyszedł czas na pewnego rodzaju odmianę. Zrobiło się ciemno. Usiadłem sobie wygodnie, a po sali zaczął roznosić się przyjemny dźwięk gitary. Po chwili światła ponownie skierowały się na mnie.
Unosiłem się nad sceną w metalowym sercu śpiewając piosenkę "Favorite Girl". W pewnym momencie wszystkie wspomnienia powróciły. Przed oczami znowu miałem Emily. Wczułem się w śpiew tak bardzo, włożyłem w tą piosenkę całe swoje serce, czułem jakbym śpiewał to właśnie dla niej...
Gdy schodziłem już z powrotem na scenę, muzyka umilkła, a publiczność wrzeszczała jak opętana jednocześnie ścierając łzy ze swoich policzków , uświadomiłem sobie coś bardzo ważnego. 
To głupie, ale wcześniej nawet nie zdawałem sobie z tego sprawy. Uświadomiłem sobie jak bardzo zależy mi na Emily. Serce biło mi w tym momencie szybciej. Już dawno czegoś takiego nie czułem, to było coś niezwykłego.
Koncert zakończył się właśnie na tej piosence.
Wyszedłem za kulisy.
-Gratulacje Justin ! Świetny koncert !
-Oby tak dalej ! -wszyscy podlecieli do mnie ściskając mnie i podnosząc na rękach.
-Po takim show na pewno jesteś wykończony, więc zabieraj swoje rzeczy i wracajmy. Inni zajmą się tym wszystkim.
-Jakbyś zgadł -zaśmiałem się

Wracaliśmy do naszego hotelu, a ja myślałem o tym wszystkim.
-Ej Justin. Co ty taki nie swój jesteś ? -zapytał ze śmiechem jeden z moich tancerzy.
-Nie nic, nie wiem co się ze mną dzieje. - odparłem i uśmiechnąłem się do innych.

Gdy dojechaliśmy szybko pobiegłem na górę i walnąłem się twarzą w poduszkę.
-Co się ze mną dzieje ? Nie kontaktuje z tym światem.
Spojrzałem na moją komórkę by zobaczyć która godzina.
-Sms od Emily ! -moje serce biło w przyspieszonym tempie
Otworzyłem szybko wiadomość : "Hey Justin. Mam nadzieję, że pierwszy dzień udany ? Oby kolejne kilka miesięcy trasy upłynęło Ci równie pozytywnie. ;)"
Popatrzyłem jeszcze chwilę w ekran telefonu podniecając się tą wiadomością, kiedy nagle coś we mnie uderzyło i to z taką siłą ...
-Co ?! -krzyknąłem
W tym momencie dotarło do mnie, że przede mną jeszcze wiele miesięcy trasy, a przez ten cały czas nie zobaczę ani razu Emily. To co uświadomiłem sobie podczas koncertu, to jak bardzo mi na niej zależy...
-Nie mogę, nie dam rady. -mruknąłem
Wtedy poczułem naglą chęć spotkania z nią. Chciałem poczuć zapach jej perfum, spojrzeć w te piękne brązowe oczy. Zrobić to chociaż miałby to być ostatni raz podczas tej całej trasy...
-Nie mam zamiaru tęsknić tu tyle miesięcy, jadę. To postanowione -powiedziałem stanowczo i pobiegłem spakować sobie pare najpotrzebniejszych rzeczy...



___________________________________________________________________

Tak wiem, dawno nie pisałam, ale nie miałam jakoś weny żeby tu wejść i coś stworzyć.
Szczerze to dzisiaj trochę przymusiłam się do tego pisania, bo kończą mi się właśnie ferie i wiem, że później nie będę miała tyle czasu żeby napisać rozdział. Ale mimo wszystko mam nadzieję, że się spodoba. Kolejny rozdział możliwę będziecie mogli zobaczyć już jutro ale zobaczymy jak to będzie. ;)
A i przepraszam, że taki krótki, ale muszę schodzić już z kompa : *

Jeśli przeczytaliście, liczyłabym na komentarz, bo wtedy wiem, że mam dla kogo się tak wysilać i wgl jest mi łatwiej. < 3

www.formspring.me/yoklaudushJB

@yoklaudush

sobota, 12 lutego 2011

Rozdział 3


Rano obudził mnie mój pies, który lizał moją twarz błagając o spacer.
- Jacky ! Przestań haha - krzyczałam kręcąc się na wszystkie strony, żeby tylko uchronić twarz od jego języka.
Z trudem zwlekłam się z łóżka na podłogę i wzięłam do ręki telefon by zobaczyć która godzina.
- Matko, 12 nieodebranych połączeń od Katie . Co ona chciała . - zdziwiłam się 
A wśród nich wiadomość "godz. 11:50 -  Schodź szybko, bo nam sklepy zamkną ! Czekam na Ciebie pod twoim domem. "
- Fuck ! Zapomniałam, że umówiłam się z nią na zakupy ! - walnęłam się w czoło.
- I na dodatek jest już 12:30 .  żal,  ile ja spałam . 
Szybko podniosłam się z podłogi i zadzwoniłam do Katie by wszystko wyjaśnić.
-... przepraszam. Ja naprawdę nie chciałam Cie tak wystawić, ale późno się położyłam i wgl. Zresztą wszystko Ci później opowiem. A z zakupów to pewnie już nic nie wyjdzie. Zresztą nie chcę Cię znowu wyciągać z domu ... - gadałam jak najęta nie dając dojść do słowa Katie
-Ale... - próbowała coś powiedzieć
-Nie no spoko, ja rozumiem jak nie chcesz . Mi też nie chciałoby się iść ponownie...
-Emily ! - wrzasnęła do słuchawki
- Co?! -krzyknęłam wystraszona.
-Ubieraj się szybko, czekam w twoim salonie .
-W moim salonie ? -zapytałam zdziwiona
-Tak w twoim, nie gadaj już tylko się szykuj jak chcesz żebyśmy gdzieś poszły. -odparła, po czym się rozłączyła .
-To w takim razie idę. 
Szybko poszłam do łazienki, ogarnęłam swoją twarz, zrobiłam lekki makijaż, a następnie założyłam jakieś ładne ciuchy i zeszłam na dół.
-No nareszcie ! - krzyknęła moja mama.
-Już myślałam, że nie wstaniesz. Katie czeka tu na Ciebie już dobrą godzinę. Nie chciałam Cię budzić, bo widziałam że późno się położyłaś, ale opowiedziałam Katie o tym tajemniczym chłopaku o którym coś wczoraj jęczałaś i zgodziła się na Ciebie poczekać. -powiedziała mama.
- Jęczałam ? - spojrzałam się na moją matkę jak na niedorozwiniętą .
-No dobra, chodź kochana na te zakupy. - zawołałam przyjaciółkę.
Wyszłyśmy z domu i szłyśmy w stronę miasta plotkując.
-A właśnie, o jakim "tajemniczym chłopaku" wspominała twoja mama ? - zaśmiała się Katie
-O żadnym hah - odparłam
-Oj no mów, przecież wiem, że jakiś był haha. -podpuszczała mnie.
-No bo wczoraj jak Cię odprowadziłam i wracałam do siebie to wpadłam na Justina. Znaczy tym razem on na mnie wpadł haha - zaczęłam opowiadać
-...no i odprowadził mnie do domu i umówiliśmy się na dzisiaj na 19.
-Że co ?! Umówiłaś się z Justinem Bieberem ?! - wywaliła gały
-Widzisz, mówiłam Ci , że jeszcze się spotkacie i że jesteś w jego typie, może jeszcze z tego coś będzie... haha , ale wiesz wtedy sama nie wierzyłam za bardzo w to co mówię - śmiała się dziewczyna.
-No wiesz co hahah. Mogłaś się chociaż nie przyznawać . - uśmiechnęłam się
-No ale teraz chodź już. Muszę kupić sobie coś na dzisiejsze spotkanie.
-Okay. Zobaczysz wybierzemy Ci takie ciuszki, że sam Justin Cię nie pozna. 

Chodziłyśmy ze sklepu do sklepu. W żadnym nie mogłam znaleźć nic ładnego, odpowiedniego na nasze spotkanie. W końcu po 3 godzinach buszowania między wieszakami znalazłyśmy... była to śliczna, krótka, beżowa sukienka obszyta koronkowymi falbankami.
-O tak ! -powiedziałam, po czym pobiegłam do kasy.
Szybko wyszłyśmy ze sklepu i zaczęłyśmy zachwycać się naszym zakupem.
-A nie mówiłam, że coś znajdziemy ? haha jest piękna ! 
-No tak mówiłaś, mówiłaś. -uśmiechnęłam się
-Justin będzie zachwycony !
Poszłyśmy do domu. Katie miała pomóc mi się wyszykować na dzisiejszy wieczór.
- No okay, to mamy 1,5 godziny żeby zrobić się na bóstwo. -powiedziałam.
Szybko poszłam umyć moje włosy, potem doprowadziłam je do ładu, zrobiłam delikatny makijaż, przebrałam się , założyłam parę dodatków i gdy byłam już gotowa zaprezentowałam się Katie.
-I jak ? -zapytałam niepewnie
- Woooah . Jest pięknie ! - wykrzyczała
-Tak ? Bo nie jestem pewna czy ta sukienka na mnie dobrze leży, ale...
-ej skoro mówię, że pięknie to tak jest - uspokoiła mnie Katie
-No dobra. Która godzina ? Bieber zaraz powinien przyjść.
Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi.
-O Boże , to on ! to on ! Co mam robić ? - spytałam przerażona
-Idź otwórz drzwi wariatko ! - zaśmiała się
Poprawiłam włosy i zeszłam na dwór.
- O już jesteś. - uśmiechnęłam się słodko
-Wejdź proszę. Wezmę tylko torebkę i jestem gotowa.
-Dobrze, nie śpiesz się. Zaczekam. - odpowiedział
Szybko pobiegłam na górę po moją torebkę. Katie pokazała mi jeszcze ' okay ' na znak że wszystko się uda i już gotowa zeszłam do Justina.
-To jestem gotowa.
-W takim razie możemy iść. - otworzył mi drzwi i wyszliśmy.
-Wiesz Emily, ślicznie wyglądasz. - powiedział z uśmiechem
-Naprawdę ? W takim razie dziękuję hah . A tak w ogóle to może mi powiesz gdzie idziemy.
-No chyba żartujesz. To niespodzianka. - powiedział tajemniczo
-oj nie krępuj się, powiedz mi haha.
-zaraz się sama przekonasz. - odparł, po czym pociągną mnie za rękę.
10 minut później byliśmy już na miejscu.
-Wesołe miasteczko ? -spytałam zdziwiona
-Tak, a co nie podoba Ci się ten pomysł ? 
-Nie jest świetny. - odparłam
-No to masz szczęście, bo innego miejsca, w które Cię zabiorę nie przewidywałem. -zaśmiał się tylko i poszliśmy dalej.
-To może na początek, tak żeby osłodzić nasze spotkanie masz ochotę na watę cukrową ? -zapytał z uśmiechem.
-No baa. Jeszcze się pytasz ? haha 
-No to chodź. -podeszliśmy do faceta, który sprzedawał watę
-Poprosimy 2 duże waty cukrowe .
-Już się robi. - po chwili w moich rękach znalazło się coś tak wielkiego że aż nie do zjedzenia.
-Justin...
-Tak ?
-Ale.. czy ty myślisz że ja to zjem sama ? haha 
-No a czemu nie. haha taka duża dziewczynka .
Próbowałam oderwać kawałek, lecz cała się tylko ulepiłam.
-eeej -jęknęłam
-hahaha co ty zrobiłaś ? - Justin wybuchł śmiechem
-no co ?
Zdjął z mojego nosa kawałek waty.
-To haha 
-O Boże. Mówiła że sobie nie dam rady hahah.
-No tak, teraz już Ci wierzę - zaśmiał się
-Poczekaj chwilę - powiedział, po czym podszedł do jakiejś małej dziewczynki i oddał jej swoją watę
-Teraz Ci pomogę
-No wreszcie, bardzo mi się przydasz . hah -zaśmiałam się
Zaczęliśmy razem jeść watę. 
-No nie wiem jak ty, ale ja wymiękam. Nie dam rady więcej.
-Ja chyba też się poddaje. - Justin wyrzucił resztę waty do śmietnika.
-Kto pierwszy do gabinetu śmiechu !? -krzykną znienacka .
Szybko pobiegliśmy jak głupi do pomieszczenia z lustrami.
-Pierwsza ! - krzyknęłam
Nagle Justin wpadł na mnie i przytulił mnie od tyłu.
-haha no tym razem byłaś pierwsza, jakiś facet z dzieckiem wszedł mi w drogę - śmiał się
-Tak, tak. Nawet jakbyś miał tu puste pole nie byłbyś pierwszy. 
-Nie bądź tego taka pewna. haha - odpowiedział i zaciągną mnie do środka.
Staliśmy przed lustrami wygłupiając się. Justin pokazywał swoje mięśnie a ja wyginałam się jak głupia.
-hahaha ale masz łep jak gruszka -wybuchłam śmiechem
-Ty nie lepszy -przekomarzaliśmy się
Byliśmy jeszcze na Top Spin i na różnych karuzelach. Jednym słowem wspaniały wieczór.
-Wiesz, jest już późno, chyba muszę wracać. -powiedziałam smutno
-No ta, nie ma sprawy. Odprowadzę Cię do domu. -odpowiedział, po czym wziął mnie pod rękę i ruszyliśmy w kierunku domu.
-Miły wieczór, musimy to kiedyś powtórzyć. -uśmiechnęłam się
-No pewnie i to nie jeden raz. hah
Justin odprowadził mnie pod same drzwi.
-Muszę już iść. Do zobaczenia.
-Pa - powiedział i z lekkim zakłopotaniem pocałował mnie delikatnie w policzek.
Zamurowało mnie. Z kamienną twarzą weszłam do domu. Ledwo co usiadłam na moim łóżku i dostałam sms-a . " Świetnie się bawiłem, dziękuję Ci za ten wieczór. Czuję, że możemy się zaprzyjaźnić. ;) Miłych snów "
-Zaprzyjaźnić ? emm, a... nie no dobra i przyjaźń. W sumie nie wiem na co liczyłam ... -powiedziałam z lekką ironią.
Położyłam się do łóżko i długo jeszcze nie mogłam zasnąć, myślałam o tym wieczorze , o jego uśmiechu...


________________________________________________________

Mam nadzieję, że rozdział się podoba. ;) Przepraszam, że długo nie pisałam, ale szkoła... sami rozumiecie, nie miałam czasu.  Na szczęście teraz zaczęły mi się ferie i rozdziały będę starała się pisać może nawet codziennie ? ;) Zobaczymy < 3

http://www.formspring.me/yoklaudushJB

niedziela, 6 lutego 2011

Rozdział 2

- hah Katie, ale wpadkę zaliczyłam, wleciałam na... - odwróciłam się by wskazać chłopaka
-Justina Biebera ?! - wrzasnęłam 
- Co ?! ale jak to, Emily. Tu jest Justin ?!
-O Bożee, nie wierzę ! Osobiście poznałam Justina Biebera !
-Poznałaś go ? Mówiłaś że tylko na niego wpadłaś.
-Tak, wpadłam. Ale zagadał do mnie chwilę, a wiesz było tyle ludzi, szczerze nie przyglądałam mu się nawet, dlatego go nie poznałam.
-Ale z Ciebie szczęściara. -odpowiedziała Katie.
-Pewnie i tak nie zwrócił na mnie uwagi. Potraktował mnie na pewno jak każdą fankę.
-Oj co ty opowiadasz. Jesteś śliczna i do tego w jego typie. haha -pocieszyła mnie.
-Ja w jego typie ? haha gdzie ty masz oczy dziewczyno, chyba w dupie -zaśmiałam się.
-No serio. Popatrz tylko. Duże brązowe oczy, ciemne, długie, faliste włosy i jeszcze te twój uśmiech. Lepszej sobie Bieber nie wymarzy. haha 
-Dobra, dobra. Z tymi tekstami to nie do mnie . -zaczęłam się śmiać.
-No i zagadałaś mnie i nie wiem gdzie poszedł Justin , pff.
-No sory, pewnie gdzieś tańczy w tym tłumie.
-Zresztą co mnie to obchodzi. Chodź pójdziemy już do domu, zmęczyłam się.
Wyszłyśmy z klubu i poszłyśmy w stronę domu. Odprowadziłam najpierw Katie, chwilę poplotkowałyśmy jeszcze pod jej domem i poszłam do siebie. 
Włożyłam słuchawki do uszu, odpaliłam moje MP3 i jak zwykle zapomniałam o bożym świecie. Muzyka jakoś tak na mnie działa. Szłam tanecznym krokiem, podśpiewując sobie co chwilę z wzrokiem skierowanym w ziemię. Nagle wpadłam na jakiegoś kolesia.
-Jak chodzisz ?! -krzyknęłam.
Chłopak odwrócił się i ujrzałam samego Justina.
-Nie no znowu ? - pomyślałam.
-Przepraszam. haha to znowu ty Emily ? - zaśmiał się chłopak.
-Dziwne już drugi raz na mnie wpadłaś. -mówił śmiejąc się ciągle.
-No rzeczywiście. Ale tym razem to ty na mnie wpadłeś. -odparłam.
-Nie. To byłaś ty. - jego twarz nie mogła przestać się uśmiechać.
-Ej, nie. Nie umiesz przyznać się do winy. -zażartowałam.
Kłóciliśmy się tak jeszcze chwilę aż  w końcu Justin przyznał mi rację.
-No ale nie uważasz, żeto dziwny zbieg okoliczności ? Jeden wieczór i aż dwa razy spotykasz tą samą osobę. -uśmiechną się tajemniczo.
-Tak to rzeczywiście dziwne. Bo wiesz... ja idę do domu, a ty się tu włóczysz bez celu. 
-Musiałem przemyśleć pare spraw.
-Hah to wszystko wyjaśnie.
-No ale skoro idziesz do domu, ja włóczę się w tej okolicy bez celu jak to nazwałaś to co powiesz na to żebym Cię odprowadził ? -uśmiechną się słodko
-Jeśli nie masz nic lepszego do roboty to proszę bardzo. hah
Szliśmy bardzo powoli, jakby celowo, by spędzić ze sobą więcej czasu. Justin odprowadził mnie pod same drzwi. Długo rozmawialiśmy jeszcze, gdy nagle usłyszałam wrzask z domu.
-Emily nie stój tak pod drzwiami, jest zimno !
-Już idę ! -burknęłam 
-No, to chyba słyszałeś, muszę już iść. Dzięki za miłe spotkanie haha .
-Szkoda, miło nam się gadało. Co ty na to żeby to powtórzyć ? - zapytał z nadzieją.
-Emmm, jasne. - spojrzałam na niego poprawiając swoją grzywkę.
-Tylko już na mnie nie wpadaj haha . -dodałam
-Pewnie - zaśmiał się słodko
-To co powiesz na jutro ? Może przyjdę po Ciebie o 18 ? -zaproponował
-No okay. To jesteśmy umówieni.
Nagle z domu rozległ się ponownie krzyk mamy .
-Emily !
-fuck. Już idę ! - wrzasnęłam ze złością
-No dobra leć już. Twoja mama się martwi.
-No to do jutra . - uśmiechnęłam się zalotnie
-Do jutra. - pomachał mi słodko
Weszłam do domu i od razu poleciałam do swojego pokoju.
-Z kim ty gadałaś tyle czasu ? - złapała mnie mama.
-Z kolegą - burknęłam
-No tak jak zwykle, mogłam się domyślić.
-Ale to nie był kolega jak każdy inny, ten jest zupełnie inny. Jest niezwykły. -dodałam
-Co ty tam gadasz ? -zapytała mama
-Nic ! - krzyknęłam z pokoju i trzasnęłam drzwiami.
Rzuciłam się na łóżko, na fula odpaliłam muzykę, wyjęłam spod poduszki pamiętnik i zaczęłam opisywać ten wspaniały wieczór. 
-Drogi pamiętniku. Dzisiejszy wieczór zapamiętam do końca życia, bo przydarzyło mi się coś tak niezwykłego, że do tej pory nie mogę w to uwierzyć ! Spotkałam chłopaka o którym marzą miliony dziewczyn na świecie, ja do tej pory też marzyłam... nie sądziłam że to na prawdę może się przydarzyć takiej zwykłej dziewczynie jak ja, Emily Grant . Błagam żeby to nie był sen, żebym nie obudziła się rano z rozczarowaniem  w moich oczach, chociaż raz... daj mi szansę...


Oczami Justina:

- Nie wierzę. Nie sądziłem, że ją jeszcze spotkam. Dziękuję Ci Boże za tą szansę. Nie chcę nic mówić, ale czuję że z tego może wyjść coś więcej niż zwykła przyjaźń, może...
To na serio musi coś znaczyć, najpierw ta wpadka w klubie, potem jeszcze jedno niefortunne spotkanie - zaśmiałem się sam do siebie
-Naprawdę miło mi się z nią gadało. Nie jak z fanką czy kimś innym, przy niej czułem się zupełnie inaczej.
Ale dobra, koniec tego gadania, wracam do hotelu. 
Nagle zadzwonił telefon, to był Rayan.
-Stary gdzie ty tak nagle zniknąłeś ? Szukaliśmy się w całym klube.
-Musiałem coś przemyśleć. -odparłem
-Tyle czasu myślałeś ? -zaśmiał się Rayan
-Nie haha. Odprowadziłem jeszcze do domu Emily, wiesz dziewczynę z dyskoteki. Wracała akurat z dyskoteki, a mi i tak nie chciało się iść z powrotem do tego hałasu.
-Emily ? To ta o której ciągle gadałeś mam rozumieć.
-Bez przesady, nie ciągle - zaśmiałem się do telefonu
-Dobra, dobra. Opowiadaj jak było. - zaczął nawijać podekscytowany Rayan
-Jakoś nie mam teraz siły, innym razem, teraz wracam do hotelu, jestem wykończony. -rozłączyłem się
Chciałem jak najszybciej się położyć. Chciałem obudzić się rano i poczuć, że to ten dzień na który czkałem tyle czasu. Tego było mi po prostu trzeba. 
Wtuliłem się w puchową poduszkę, a przed oczami miałem uśmiech dziewczyny. Z tym obrazem zasnąłem.


_________________________________________________________

jeśli macie jakieś pytania zapraszam tu 
http://www.formspring.me/yoklaudushJB

sobota, 5 lutego 2011

Rozdział 1

-Emily wstawaj ! jest 7:30 ! - obudziły mnie wrzaski mamy.
-Co ?! Jak to, przecież nastawiłam sobie budzik ! fuck. Znowu się spóźnię i będę musiała słuchać zażaleń nauczycieli -.-
Szybko zerwałam się z łóżka i padłam na kolanach przed szafą.
-Dobra, przecież nie będę się tu teraz modlić w co się ubrać, nie mam czasu.
Szybko wyjęłam z szafy jakiś T-shirt , dżinsy i założyłam moje adidasy. Przelatując przez przedpokój zerknęłam w lusterko i twierdząc że jest okay związałam tylko włosy.
-To ja lecę. Pa mamo !
Wzięłam moją deskorolkę i z pośpiechu trzasnęłam drzwiami.
-No dobra to mam 5 minut. 
Szybko pojechałam do szkoły która była dwie ulice stąd .
Wpadłam zmachana do sali, nie powiedziałam nawet dzień dobry tylko od razu rzuciłam się się do ławki, w której siedziała już Kate.
-Katie ! Słyszałaś, że Justin Bieber będzie miał koncert w New York ?!
-No i co w związku z tym ?
-Jak to co ?! Głowa cię boli ? Przecież my mieszkamy w Nowym Jorku !
-O fuck ! Rzeczywiście ! 
-Katie, idziemy na koncert Justina ! yeah !
Zaczęłyśmy cieszyć się jak chore psychicznie.
-Dziewczyny cisza ! Proszę bardzo, Emily Grant, o czym mówiliśmy ?
-ee, nie wiem ? My mówiłyśmy o Bieberze 
-O jakim Bieberze ?! Nie uważasz na lekcji, spóźniasz się, dostajesz 1 !
Taa kolejna jedynka, super. -.- Baba dalej wygłaszała swój monolog, który mnie dobijał.
-Ściśnij dupę. - burknęłam pod nosem.

-No! Nareszcie dzwonek ! - krzyknęłam.
Lekcje strasznie się dłużyły. No ale wreszcie doczekałam się końca.
Wyszłyśmy ze szkoły.
-Katie chodź do mnie, to razem przyszykujemy się na tą dyskotekę w klubie o której Ci mówiłam.
-No nie wiem czy dzisiaj mogę, wiesz klasówka z matmy...
-Oj daj spokój. Musimy się jakoś rozerwać, tak dawno nigdzie nie wychodziłyśmy.
Nie czekając na to aż się zdecyduje, złapałam ją za rękę i pociągnęłam w stronę mojego domu.
-Mamo wróciłam ! Przyszła ze mną Katie. Musimy się wyszykować, idziemy na dyskotekę.
-No dobrze, to idźcie do twojego pokoju a ja przygotuję wam może coś do jedzenia.
-Nie dzięki. Tam coś zjemy. -odparłam i poszłyśmy do mnie do pokoju.
-Okay. To teraz znajdę dla nas jakieś extra ciuchy.
Przeszperałam całą szafę i w końcu znalazłam . Ja założyłam krótką tunikę w paski, do tego leginsy, bolerko, coś w stylu marynarki i szpilki. Katie miała kremową koronkową bluzkę, czarne obcisłe dżinsy i baleriny.
-Teraz jeszcze tylko makijaż i włosy. - zaśmiałam się
Już wyszykowane zeszłyśmy na dół, pożegnałam się z mamą i ruszyłyśmy na dyskotekę.


Oczami Justina:

-Ugh jestem wykończony. -rzuciłem się na hotelowe łóżko.
Nagle zadzwonił telefon.
-Halo? -zapytałem ledwo żywy.
-Siema Justin, to ja Rayan.
-A cześć stary.
-Z tego co słyszałem masz dzisiaj wolny wieczór, a ja znam świetny klub. Więc idziemy na dyskotekę !
-Co?! Stary, ja jestem wykończony. Sory ale nie dam rady dzisiaj.
-Nie ma takiej opcji. Ja już zwołałem ekipę. Idziemy!
-Ale... - usłyszałem tylko dźwięk zakończonego połączenia.
-Shit. No to w tej sytuacji idę się przebrać.
15 minut później ekipa stała pod drzwiami.
-No Justin wychodzimy.
-Już idę, chwila. -Szybko spojrzałem jeszcze tylko w lusterko czy moje włosy nie są w kompletnym nie ładzie i wyszedłem do Rayana.
Ruszyliśmy w kierunku klubu o którym mówił Rayan.
W środku było mnóstwo ludzi. 
-No to co,  bawimy się ! -krzykną Rayan.
-Ciekawe czy w moim stanie można się bawić. -odparłem
-Oj nie marudź i chodź tańczyć !
I tak zrobiłem. Wtopiłem się w ten tłum ludzi.

Oczami Emily:

-Katie ? Gdzie ty jesteś ? Chodź szybko do mnie, przyszłyśmy się tu bawić, a nie grzać miejsce przy barze ! -energicznie pociągnęłam ją za rękę.
-A teraz zaprowadzę Cię do kumpli których poznałam. Są mega. -szybko zapoznałam ich ze sobą i zaczęliśmy razem bawić się i tańczyć.

Oczami Justina:

W pewnym momencie ujrzałem śliczną dziewczynę. To dziwne, że zwróciłem na nią uwagę, bo do tej pory myślałem raczej o tym kiedy będę mógł się położyć, a nie gdzie są jakieś laski.
Długo ją obserwowałem, jakoś jak nigdy brakowało mi odwagi by do niej podejść.
Tańczyłem dalej w tej samej grupce osób. Nagle ktoś wpadł na mnie.
-Oj sory. haha. Za bardzo wczułam się w tanieć . - śmiała się
To była ta dziewczyna, ta którą obserwowałem.
-Nic się nie stało. -uśmiechnąłem się . 
-Jestem Justin. -przedstawiłem się dziewczynie, chodź myślałem że to nie będzie konieczne, ale ona najwidoczniej mnie nie poznała.
-A ja Emily. Miło mi -uśmiechnęła się słodko.

Prolog

Główne postacie

Emily : Zwykła, szalona nastolatka z wielkimi marzeniami.
           Kocha muzykę i taniec.


Justin : Wielka gwiazda o której marzą miliony dziewczyn na świecie.
           




Justin usilnie próbuje znaleźć miłość swego życia, lecz z powodu ciągłego życia w biegu, koncertów i sławy nie może sobie z tym poradzić. Codziennie widuje tysiące dziewczyn, ale widok żadnej z nich nie przyspieszył jeszcze bicia jego serca tak jak to sobie wyobrażał...

Emily prowadzi życie zgodne z życiem każdej nastolatki.
Chodzi na imprezy, spotyka się z przyjaciółmi. Jednym słowem pełną piersią korzysta z każdego nowego dnia. Nie myśli o chłopaku, uważa że za bardzo by ją to ograniczało a tak jest po prostu wolna.
Ale może nie spotkała jeszcze tego jedynego...